Wyzwanie książkowe - tygodnie #20 i #21
W działach: Wyzwanie książkowe, Książki, Wyzwanie książkowe 2015 | Odsłony: 168Śmieszna sprawa – notki co dwa tygodnie burzą mi jakoś odczucia czytelnicze. Przy każdej kolejnej mam wrażenie, że przeczytałem więcej, niż przeczytałem, że powinny walać się wszędzie przeczytane książki
Sympatycy czy chrześcijanie – ks. Franciszek Blachnicki, Instytut Niepokalanej Matki Kościoła 2002
Książka o tyle ciekawa, że skupia się na roli katechumenatu i tego, jak powinna wg autora wyglądać formacja duchowa katolików. Blachnicki dobrze punktuje parę rzeczy (m.in. teologizację katechezy, praktyczne zarzucenie tzw. Formacji/kościołów domowych, kwestię życia we wspólnocie), pokazuje perspektywę historyczną – ale z drugiej strony nie proponuje konkretnych rozwiązań, nie daje żadnych porad np. rodzicom, którzy chcieliby wprowadzić elementy wychowania w wierze w życie rodzinne. Widać także pewne uproszczenia historyczne i powtarzanie się w kolejnych tekstach.
Trochę odrzuciło mnie również czołobitne podejście do Blachnickiego w przedmowie i posłowiu, nazywanie go „prorokiem”, ale to może jakieś moje prywatne ała.
Mężczyzna, który się uśmiechał – Henning Mankell, WAB 2014
Najsłabsza z czytanych przeze mnie powieści o komisarzu Wallanderze – co nie oznacza, że nie czyta się tej książki z przyjemnością. Mankell baaardzo skrupulatnie opisuje działania śledze policjantów, które nie są przesadnie wciągające i rozwija wątki obyczajowe. Szkoda tylko, że taka podbudowa kończy się rozwiązaniem zagadki poprzez akcję w stylu Rambo.
Fun fact: melancholijno-deszczowe opisy Skalandii świetnie współgrają z przebywaniem w szarym Sosnowcu.
La seduction de l’etrange – Louix Vax, Quadrige 1987
NARESZCIE TO SKOŃCZYŁEM. Oto książka, którą "czytałem" gdzieś od połowy lutego. Pisana dość ciężkawym językiem, "rozkręca" się w niecałej połowie - tuż po przebrnięciu przez analizowanie fantastyki pod kątem psychoanalizy Freuda - i czyta się to znacznie lepiej.
Bardzo podobało mi się to, jak Vax odnosi się do innych współczesnych krytyków (Todorov, Callois), wskazując m.in., że to nie motywy i użyte postacie tworzą fantastykę, a to, w jaki sposób się ich użyje, jak prezentuje się wykreowany świat, co przeżywają bohaterowie i czytelnik. Trochę mniej podobało mi się cytowanie rzeczy i terminów w oryginale po niemiecku.
Szkoda też, że po całej mojej walce czytelniczej... niewiele pamiętam z całości. Na szczęście, pozaznaczałem sobie co ciekawsze fragmenty.
KOMIKSY
Calvin i Hobbes. Zemsta pilnowanych – Bill Waterson, Egmont 2013
Czytam sobie powoli kolejne tomy Calvin, zapoznając się z kolejnymi mądrymi pomysłami 6-latka i jego wyimaginowanego tygrysa i tak sobie myślę, że to doskonały lek na zniechęcenie czy nastroje depresyjne, jakie dotykają ludzi przy tak przebrzydle deszczowo-ponurej pogodzie, albo po prostu na codzień. Po raz kolejny Waterson pomaga w zaznaniu pozytywnego i niewinnego eskapizmu, jakiego każdy z nas czasem potrzebuje, by naładować baterie na starcia z codziennością.
The Black Mirror – Scott Snyder, DC 2011
Nie umiem zrozumieć, jak to jest, że Snyder potrafi stworzyć takie świetne I wciągające historie jak The Black Mirror, a jednocześnie płodzić takie tasiemcowe telenowele jak jego Batman i Batman: Eternal w New 52. Coś gdzieś poszło nie tak.
Nie dziwię się, że krytycy wymieniają ten komiks pomiędzy najlepszymi ostatniej dekady i Batmanów w ogóle – interesująca, creepy i wciągająca fabuła, dotykająca rodziny Gordonów, Dick Grayson tak różny od Bruce’a Wayne’a w roli Człowieka Nietoperza i świetnie współgrająca z treścią kreska. Zdarzają się nieco groteskowe momenty - jak rozpoczęcie zagadki kryminalnej od zwłok orki w siedzibie jednego z banków w Gotham - a i Grayson razi naiwnością i brakiem domyślności, ale nie są to duże wady. A choć brak tutaj praktycznie klasycznych łotrów z Gotham, to są oni całkiem godnie zastąpieni.
Avengers: Age of Ultron – Brian Michael Bendis, Marvel 2013
Zbiór kupiony trochę na fali filmu (którego jeszcze nie obejrzałem), a trochę z chęci dowiedzenia się czegoś więcej o Ultronie, którego znałem tylko z kreskówki. Więc tak: Ultrona tu praktycznie nie ma, a fabuła stanowi jeden z ważniejszych kroków do obecnie dziejącego się eventu The Secret Wars.
W skrócie: bohaterowie przegrali z Ultronem i cofają się w czasie, by temu zapobiec, co tworzy alternatywną, jeszcze gorszą historię, więc cofają się w czasie… Mętlika można dostać, zwłaszcza, próbując ustalić co kto pamięta. No i poza paroma fajnymi dialogami szału nie ma – nie przekonały mnie ani wątek Ant-Mana, ani ostateczny sposób rozprawienia się z zagrożeniem; a to, że tak naprawdę nie ma tutaj żadnej walki z Ultronem ani wyjaśnienia co i jak doprowadziło do porażki Avengersów, zakrawa o kpinę.
Kosmiczne eventy zdecydowanie bardziej podchodzą mi w wersji DC. Sorry, Marvelu.
Justice League of America. Vol 2 – Grant Morrison, DC 2012
Kosmiczne eventy, takie jak w serii JLA od Morrisona. To chyba kwintesencja tego, czego oczekuję po komiksie superbohaterskim, gdzie pojawia się zagrożenie na skalę (wszech)światową. Morrison robi to dobrze: są zaskujące zwroty akcji, podróże w czasie wraz z ich konsekwencjami wydają się mieć sens, a Batman i tak jest najlepszy. No i to w końcu JLA w pełnej krasie, czyli Wonder Woman, Batman, Superman, Martian Manhunter, Flash i Greeen Lantern, a nie stadko mniej znanych superbohaterów.
Wady? Wypadałoby się trochę orientować w historii uniwersum DC, aby kojarzyć dlaczego Superman jest tutaj niebieski, Wonder Woman to Hippolita i czym jest Anti-Life Equation i wyłapać parę mrugnięć do czytelnika.
Cytat tygodni:
Battle of wits. I won. Hh.
Batman w Justice League of America. Vol 2
Link do ściągnięcia pliku z moimi bieżącymi postępami czytelniczymi i dodatkowymi cyferkami.