» Blog » Dlaczego słowiańszczyzna nie nadaje się na grę / książkę fantasy?
23-08-2014 21:41

Dlaczego słowiańszczyzna nie nadaje się na grę / książkę fantasy?

W działach: pisanina, książki, historia | Odsłony: 1568

Dlaczego słowiańszczyzna nie nadaje się na grę / książkę fantasy?

Początkujący twórcy stają często przed wyborem: w jakich realiach umieścić swoje dzieło. Szukając inspiracji często zadają sobie pytanie: „skoro jest tyle gier / filmów / książek osadzonych w realiach greckich, egipskich, wikińskich, indyjskich, azteckich czy inkaskich, to czemu nie spróbować czegoś z naszego podwórka”?

Niestety twórcy tacy nie zdają sobie sprawy, że istnieją dobre powody, dla których konwencja słowiańska nie jest popularna, a obranie jej jest pewną drogą do klęski, którą poniosło wcześniej już wielu. Produkty „słowiańskie” i „słowianoidalne” bowiem albo okazują się klapą jak jak Arkona czy Zły Cień: Kruki Urojenia, albo bardzo źle oceniana powieść Michała Krzywickiego „Plagi tej ziemi”, albo odnoszące sukcesy najwyżej lokalne jak gry komputerowe Polanie i Polanie 2. Najczęściej jednak projekt spotyka aborcja jeszcze we wczesnej fazie produkcji.

Powody dla których sytuacja wygląda jak wygląda są bardzo konkretne i liczne.

Tak więc:

Nic o niej nie wiesz:

Po pierwsze i zupełnie niezależne od reszty argumentacji: powieść historyczna, niezależnie czy realistyczna, czy z wątkami fantastycznymi jest gatunkiem wyjątkowo trudnym. Wymaga nie tylko bardzo dobrego warsztatu pisarskiego, ale też porządnego warsztatu historycznego, zrozumienia epoki, jej realiów, stylu życia, mentalności... Musisz wiedzieć, jak ludzie ubierali się, jak i czym walczyli, co jedli, co pili oraz przede wszystkim: jak myśleli. Co zaprzątało ich czas codziennie, o czym marzyli, co było ważne, a co nieważne. I na koniec musisz potrafić to w sposób atrakcyjny sprzedać czytelnikowi.

Wiedza taka nie rośnie na drzewach i niestety: przeczytanie jednej czy dwóch książek jej nie zapewnia. Tak naprawdę nawet ludzie, którzy kończyli historię i bronili prac magisterskich z danych epok bardzo rzadko posiadają warsztat wiadomości na tyle duży, by wystarczył on na pisanie literatury pięknej w realiach epoki, w której się specjalizują. Wysiłek niezbędny do napisania powieści historycznej nierzadko jest równy z wysiłkiem koniecznym do stworzenia publikacji naukowej. Z tym, że twórca oczywiście niczego nie odkrywa, a raczej systematyzuje odkrycia innych i korzysta z nich jako z inspiracji.

Niestety w wypadku Słowian zamierzenie to jest szczególnie trudne z powodu innego problemu związanego z kulturą naszych przodków.

I nie masz skąd się dowiedzieć

O tym dlaczego nie masz skąd się dowiedzieć oraz poznać pozostałe argumenty możesz czytając resztę wpisu na moim Zewnętrznym Blogu.

Komentarze


Z Enterprise
   
Ocena:
+2

Andrzej Sapkowski i Geralt Wiedźmin by się nie zgodzili, ale co ja tam wiem.

I edit, bo nie chce mi się polemizować dłużej:

Piszesz waść sensacyjne tytuły niczym z super expresu, potem podpierasz je stekiem bzdur i półprawd (znów jak super expres) na końcu zaś piszesz jedno zdanie, które przeczy wszystkiemu co napisałeś wyżej, i to niby ma załatwić sprawę.

Więc wracając do tytułu - da się. Nie histeryzuj. 

23-08-2014 21:45
zegarmistrz
   
Ocena:
+5

Przytoczę ostatnie zdanie ze swojego wpisu: że wszystko, co ze słowiańskiego fantasy dało się wycisnąć wycisnął już Sapkowski w Wiedźminie: niektóre potwory zamieszkujące „zwykły”, tolkienistyczny świat fantasy nazwał „po naszemu”. Czytaj posty, zanim skomentujesz, ale co ja tam wiem.

23-08-2014 21:51
leto_ii
   
Ocena:
+4

Tak w temacie to polecam "Bestiariusz słowiański: Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach" - dobra inspiracja RPGowa :)  Jest jeszcze "Duchy polskich miast i zamków", ale nie miałem w ręku, z udostępnionych fragmentów wygląda na równie fajną pozycję.

Jako drobne uzupełnienie do artykułu polecam Bizantyjsko-słowiańskie dzieje Polski: o czym milczą łacińskie kroniki

 

 

23-08-2014 22:06
earl
   
Ocena:
0

Do tej bibliografii dodałbym 2 książki:

1) Karol Modzelewski "Barbarzyńska Europa" - o prawie pisanym i zwyczajowym ludów germańskich i słowiańskich

2) Peter Heather "Imperia i barbarzyńcy" - m.in. o zwyczajach pierwszych Słowian, którzy napływali do Europy od VI wieku.

23-08-2014 22:24
Adeptus
   
Ocena:
+5

Andrzej Sapkowski i Geralt Wiedźmin by się nie zgodzili, ale co ja tam wiem.

Elfy, krasnoludy, niziołki, gnomy, gryfy, barghesty, ghule, druidzi, celtyckie nazwy świąt, celtycka "starsza mowa" itd.  - w Wiedźminie więcej jest chyba elementów "typowego" germańsko-celtyckiego fantasy, niż elementów słowiańskich, a co najmniej tyle samo. Tyle, że w typowym fantasy w ogóle elementów słowiańskich nie ma i na tym tle twórczość Sapkowskiego się wyróżnia i stąd chyba to mantrowanie o tym, jaki to megasłowiański jest Wiedźmin, bo przecież strzygi i utopce. Do tego stopnia, że do książeczki dołączonej do Wiedźmina 1 jest ni z gruszki ni z pietruszki wrzucony tekst o państwach prawosłowiańskich i naprawdę ciężko się domyślać, co ma z tematem wspólnego informacje, że Chorwacja powstała na przełomie VIII i IX w., że Księstwo Nitrzańskie istniało do 833 r. albo że niejaki Samon był frankijskim kupcem.

23-08-2014 22:36
-DE-
   
Ocena:
0

Mialem wlasnie napisac, ze Wiedzmin jest skrajnie germanski, co najwyzej okraszony paroma bestiami rodem z praslowianskiej gluszy. W ostatnich tomach Sapek wrecz "na bezczela" siega po motywy z wierzen nordyckich.

 

Co do artykulu, to wnioski pokrywaja sie niestety z moimi - informacje o kulturze Slowian sa tak skape i tak watpliwej autentycznosci, ze rownie dobrze poza paroma nazwami (tez watpliwymi) mogloby ich w ogole nie byc. Wielka szkoda, ze nasza historia zaczyna sie wraz z chrystianizacja Polan, bo czyni nas to jednym z niewielu narodow, ktore nie maja z czego czerpac inspiracji fantastycznych. Wszyscy dookola cos maja, tylko nie my, a chrzescijanstwo nie jest nasze, jest wspoldzielone. Boli.

 

Jedyne wyjscie to popuszczac wodze fantazji i starac sie wyobrazic, jak zycie i wierzenia takiego ludu mogly wygladac, a nastepnie przekuc to na fabule. Bedzie to pseudoslowianszczyzna, ale z braku laku...

23-08-2014 22:43
earl
   
Ocena:
+2

@ DE

Jak to nie mamy z czego czerpać inspiracji? A legendy, baśnie, podania, osadzone w realiach Pomorza, Śląska, Warmii i Mazur, Mazowsza czy Lubelszczyzny? Jest ich multum, wystarczy tylko poszukać. Dla przykładu podam takie pozycje jak "W krainie Gryfitów" czy "Legendy śląskie". Zważywszy na to, że chrześcijaństwo zaadaptowało sporo zwyczajów dawnych a jeszcze w XV wieku na części ziem Królestwa Polskiego ludzie oddawali cześć bóstwom czy wierzyli w diabły, wilkołaki, skrzaty, odmieńce, smoki itd. to jednak znajdzie się wiele inspiracji do napisania słowiańskiego fantasy. Poza tym - co znaczy, że chrześcijaństwo nie jest nasze? Przez 1000 lat z okładem istnieje na tej ziemi i wystarczająco wrosło w polskość, aby można je było, te, panujące w Polsce, uznać za swoje. A może to dawna religia słowiańska nie jest słowiańska ani tym bardziej polska, tylko przejęta od Germanów?

23-08-2014 23:06
Adeptus
   
Ocena:
+2

Poza tym - co znaczy, że chrześcijaństwo nie jest nasze? Przez 1000 lat z okładem istnieje na tej ziemi i wystarczająco wrosło w polskość, aby można je było, te, panujące w Polsce, uznać za swoje.

DE nie napisał "nie jest nasze, bo jest cudze" tylko "nie jest nasze, bo jest wspólne". Dlatego np. książka o aniołach nie jest "inspirowana słowiańszczyzną", bo anioł równie dobrze może znaleźć się w książce autora niemieckiego, amerykańskiego czy z jakiegokolwiek innego kraju należącego do chrześcijańskiego kręgu kulturowego (i nie tylko chrześcijańskiego).

Zważywszy na to, że chrześcijaństwo zaadaptowało sporo zwyczajów dawnych a jeszcze w XV wieku na części ziem Królestwa Polskiego ludzie oddawali cześć bóstwom czy wierzyli w diabły, wilkołaki, skrzaty, odmieńce, smoki itd. to jednak znajdzie się wiele inspiracji do napisania słowiańskiego fantasy.

Smoki czy wilkołaki to chyba nie są potwory typowo słowiańskie. Diabły tym bardziej (patrz wyżej). No chyba, że mowa konkretnie o "polskim wizerunku diabła", typu Boruta w kontuszu i z szablą u boku (albo wręcz przeciwnie - Mefistofeles w peruce i niemieckim stroju ;) )

23-08-2014 23:24
earl
   
Ocena:
0

@ Adeptus

Ale już osadzanie legend czy baśni z motywami chrześcijańskimi w polskich realiach (np. legenda "Siedmiu łebian w niebie" o tym jak rybacy z Łeby uratowali Chrystusa w Bałtyku a On im potem dał moc słowa "Nie chcemy") już do folkloru polskiego może być przypisana.

 

Zaś co do smoków i diabłów - z jednej strony mamy Smoka Wawelskiego (notabene głównego bohatera kilku powieści Stanisława Pagaczewskiego), z drugiej Bazyliszka (uwiecznionego w jednej z legend warszawskich). Mamy również Borutę, Rokitę, Smętka jeśli idzie o naszych folklorystycznych diabłów. A i wilkołaków od groma występuje w polskich legendach. Oczywiście, można twierdzić, że nie są to potwory typowo słowiańskie, ale w zasadzie można też powiedzieć, że nie wiadomo, czy mitologia słowiańska była słowiańska czy też obca.

23-08-2014 23:34
KrytykPotwierdzony
   
Ocena:
+2

Moje dwa grosze: Rafał Dębski, "Kiedy Bóg zasypia".

23-08-2014 23:40
-DE-
   
Ocena:
+1

@earl - Adeptus Ci juz wytlumaczyl, co mialem na mysli. Folklor polski to nie to samo co slowianski, bo powstanie panstwa polskiego laczy sie nierozerwalnie z rozpadem kultury slowianskiej. Natomiast legendy i podania znane obecnie w wiekszosci powstaly juz w czasach piastowskich i pozniejszych i slowianszczyzny w nich jak na lekarstwo. Diably nie sa slowianskie, nawet w kontuszu, sa polsko-chrzescijanskie.

 

I tu lezy pies pogrzebany - to wszystko to odgalezienia chrzescijanstwa, a nie poganstwa, taka jego lokalna wariacja na temat.

23-08-2014 23:58
Gawk
   
Ocena:
0

Fakt, że Wiedźmin czerpie z kultury germańskiej pełnymi garściami, chociaż odwołuje się również do słowiańsczyzny i mitologii bałtyjskiej. Jednak kultura celtycka była ze słowiańską swego czasu mocno wymieszana, bowiem te (i nie tylko) kultury przeplatały się, dokonując zapożyczeń. Celtowie przecież byli rozrzuceni po świecie, dotarli również do naszego kraju, a samych plemion słowiańskich i ich odłamów było trochę. 

 

Z inspiracji poleciłbym książkę: Kiedy Bóg zasypia, pióra Edwarda Dębskiego. Napisana soczystym, pełnym staropolskich wtrąceń językiem i manierą utrzymującą czytelnika w klimacie zabobonów. 

Jej historyczne umiejscowienie może mieć znaczenie drugorzędne, ale cała gama słowiańskich potworzysk i plugawstwa wszelakiego zachwyci najbardziej nawet wybrednego łowcę.

 

Edit: Po niewczasie spostrzegłem, iż mnie Krytyk Potwierdzony ubiegl niecnie! A tak żem chciał ciemny lud oświecić, by stało się zadość wszelakiej herezji.

24-08-2014 00:27
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Skarby Stolinów. Ziemkiewicz.

24-08-2014 00:29
Adeptus
   
Ocena:
+2

Ale już osadzanie legend czy baśni z motywami chrześcijańskimi w polskich realiach (np. legenda "Siedmiu łebian w niebie" o tym jak rybacy z Łeby uratowali Chrystusa w Bałtyku a On im potem dał moc słowa "Nie chcemy") już do folkloru polskiego może być przypisana.

Tyle, że widzisz, to jest trochę co innego. To jest opowieść dziejąca się w Polsce, z chrześcijańskimi motywami, ale nie jest "słowiańska" w tym sensie, o jaki tu chodzi. Bo równie dobrze możnaby stworzyć opowieść z motywami chrześcijańskimi w angielskich realiach, np. opowieść o tym, jak rybacy z Manchesteru uratowali Chrystusa, a On dał mi potem jakąś moc.

Zaś co do smoków i diabłów - z jednej strony mamy Smoka Wawelskiego (notabene głównego bohatera kilku powieści Stanisława Pagaczewskiego), z drugiej Bazyliszka (uwiecznionego w jednej z legend warszawskich). Mamy również Borutę, Rokitę, Smętka jeśli idzie o naszych folklorystycznych diabłów. A i wilkołaków od groma występuje w polskich legendach.

Ale to, że jakiś stwór występuje w polskiej legendzie, dziejącej się w Polsce nie czyni z niego stwora słowiańskiego, bo sama idea tego stwora nie jest stricte słowiańska. Smoki, diabły i bazyliszki występują w całym kręgu szeroko rozumianej kultury zachodniej - i poza nim. 

Stosując założenie "jeśli coś występuje w polskiej legendzie, to jest słowiańskie" dochodzimy do absurdalnych wniosków. Diabły występują w polskich legendach, więc diabły to stwory słowiańskie, więc "Biblia", w której są diabły to dzieło nasycone motywami słowiańskimi. Widzisz chyba, że takie rozumowanie do niczego nie prowadzi?

Oczywiście, można twierdzić, że nie są to potwory typowo słowiańskie,

Otóż to.

ale w zasadzie można też powiedzieć, że nie wiadomo, czy mitologia słowiańska była słowiańska czy też obca.

Wiadomo, nie wiadomo. Natomiast w przypadku bazyliszka, czy wilkołaka wiadomo, że nie są to stwory, w stosunku do których Słowianie mogliby poczuwać się do praw autorskich. Skoro samo słowo bazyliszek pochodzi z greki, a pisał o nim już Pliniusz Starszy, to fakt, że jeden egzemplarz tego potwora "zamieszkał" w Warszawie nie czyni z niego Słowianina.

 

Z drugiej strony należy pamiętać, że to, że bazyliszek czy wilkołak nie są czysto słowiańskie, nie znaczy, że nie ma w ogóle słowiańskich stworów. Są - dziwożony, strzygi, południce, płanetnicy itd. To są słowiańskie stwory, które zostały wymyślone przez Słowian i które występują tylko w słowiańskich legendach.

24-08-2014 00:37
Kamulec
   
Ocena:
+3

Zigzak spiera się ponownie z zegarmistrzem. Stare, dobre czasy.

@zegarmistrz

Ogółem tekst w porządku do przedstawionego dalej miejsca. Dlaczego twierdzisz, że poddani Mieszka stali się narodem polskim w momencie chrztu? Czyj chrzest masz na myśli, jego? Każdego poddanego z osobna?

24-08-2014 01:13
banracy
   
Ocena:
+2

Przychylam się do komentarza Squida z bloga zewnętrznego. To, że jakiś tekst jest sfałszowany, zmyślony, albo niedokładny nie znaczy, że nie może dać inspiracji dla książek fantasy, które z założenia nie są w 100% zgodnie z prawdą historyczną. Legendy Arturiańskie nie mają wiele wspólnego z dawnymi wierzeniami Brytów, ale to nie znaczy, że Arturiańska fantasy nie może istnieć. Trzeba odróżnić fantasy inspirowane motywami słowiańskimi, od fantasy o prawdziwych Słowianach.

24-08-2014 03:52
Kamulec
   
Ocena:
0

@banracy

Mówisz zatem o arturiańskim, a nie brytyjskim fantasy. Druga sprawa, że gra wtedy jest na bazie średniowiecznych opowieści, a nie nowożytnych mistyfikacji.

24-08-2014 04:17
Aure_Canis
   
Ocena:
0

Banracy - Zegarmistrz pisze o literaturze historycznej, czyt. mającej u podstaw wiedzę historyczną. Literatura arturiańska to odrębna mitologia, nie historia, i bliżej jej do opowieści o antycznych bogach, niż do Ogniem i Mieczem.

Ta notka powinna być obowiązkową lekturą dla grupy od dawna budzącej moje podśmiechujki - samozwańczych znawców prowadzących prelekcje o mitologiach Słowian podczas konwentów fantastycznych.

24-08-2014 08:35
earl
   
Ocena:
+1

@ DE

A skąd wiesz, że folklor polski to nie to samo w dużej mierze co słowiański? Polacy są częścią Słowian i nawet po przyjęciu formalnym chrześcijaństwa pielęgnowali przez wieki tradycje przedchrześcijańskie. Stąd wzięło się powiedzenie: "Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek" o tych, którzy chcieli łączyć nową i starą tradycję. Twierdzenie jakoby wraz z przyjęciem chrześcijaństwa dawna kultura wymarła już dawno zostały obalone przez historyków.

 

@ Adeptus

Stosując założenie "jeśli coś występuje w polskiej legendzie, to jest słowiańskie" dochodzimy do absurdalnych wniosków.

Na tej zasadzie można stwierdzić, że nie ma czegoś takiego jak mitologia rzymska, bo Rzymianie skalkowali swoich bogów od Greków. Podobnie można uznać, że Wikingowie też nie mieli swoich bogów, tylko zapożyczyli je od Germanów, bo wszak, poza nazwą, wiele takich istot u Skandynawów i Germanów spełnia identyczne funkcje. A diabły, smoki, syreny czy krasnale to uniwersalne stwory i przypisywanie ich do jakiejś mitologii mija się z celem.

24-08-2014 09:19
Gawk
   
Ocena:
+1

Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że tytuł notki jest bardzo mylący i właściwie nie pasuje do zawartej w niej treści.

Skoro chodziło o powieść historyczną, to należałoby pozostawić tą zgodność również w tytule.

Skoro słowiańszczyzna sie nie nadaje, to nie nadaje się do tego żadna inna kultura. I tak i nie. 

Tworząc jakieś większe dzieło korzysta się z bibliografi. źródła w wielu miejscach są niepewne, bądź prezentują odmienne stanowiska. Mimo wszystko, spójrzmy na te wszystkie muzea, podreczniki do historii, i odtwarzanie starych dobrych czasów. Jakoś się to wszytko ludziom udaje, zatem nie widzę powodu, dlaczego i powieść historyczna nie miałaby się udać na tej samej zasadzie, na której - wedle autora - nie powinna.

Autor powieści historycznej na pewno będzie wiedział więcej, niz przeciętny czytelnik, o ile oczywiście odrobi lekcje. Jednak skoro nikt niczego nie wie i się nie dowie bo nie ma skąd, to bardziej nie dowie się czytelnik, aniżeli autor.

Równie dobrze w oparciu o to rozumowanie można powiedzieć, że historia jako nauka nie ma sensu.

 

Przypomniała mi się jeszcze jedna powieść (a właściwie saga) "historyczna", którą warto przeczytać: Filary Ziemi, pióra Kena Folletta. 

24-08-2014 09:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.